+4
robinsons 4 lipca 2016 12:53
Było to częste pytanie znajomych. Zatęskniłem za południem Europy i miałem niespodziewaną szansę na tydzień urlopu, na początku czerwca. Co wybrać ? Musiałem zmieścić się dokładnie w wyznaczonym terminie i zrobić to szybko. Po przetrząśnięciu wielu ofert i możliwości wybór padł na Skopelos. Podobno wyspa piękna, zielona i pomimo odkrycia jej dla turystów przez sceny z filmu Mamma Mia, nadal nie zatłoczona. Może dzięki temu, że nie ma na niej lotniska.

Aby dostać się na wyspę należy najpierw polecieć na Skiathos, a stamtąd godzinnym rejsem do portu Skopelos. Można jeszcze dopłynąć promem z kontynentu z miejscowości Volvos lub z Salonik.
Czarter był stosunkowo drogi, ale czas gonił, postanowiłem spróbować. Przewoźnik miał spore opóźnienie. W porcie byłem ok 23:00 (miało być ok. 18:00). Zadzwoniłem do hoteliku, który zabukowałem przed wyjazdem, a jego właściciel natychmiast po mnie przyjechał. Wybór tego apartamentu okazał się strzałem w dziesiątkę, napiszę o tym później.
Miasteczko Skopelos
Piękne, pnące się po wzgórzu plątaniną wąskich uliczek. Byłem tam codziennie i za każdym razem odkrywałem coś nowego, bajeczne domki, zaułki, kapliczki. W tle morze. Wszystko zmienne zależnie od pory dnia, kąta padania promieni słonecznych, jaskrawe światło w dzień i urocze podświetlenie w nocy. Do wyboru dużo tawern, sklepów i sklepików ze świeżymi warzywami, owocami, a nawet świeżutką jagnięciną bezpośrednio od rzeźnika. W jednym ze sklepików z lokalnymi produktami po raz pierwszy w życiu spróbowałem obłędnie smacznych oliwek w zalewie miodowo-cytrynowej.












W hoteliku miałem aneks kuchenny, więc rano szybko robiłem sałatkę grecką, a do tego prawdziwy jogurt z owczego mleka ze "skorupką" na wierzchu, który w połączeniu z ogórkami, oliwą oraz przyprawami tworzył idealne tzatziki.
Na wieczór zawsze planowałem tawernę, ale prawie codziennie właściciele hotelu częstowali mnie ich smacznymi posiłkami. Sytuacja była wyjątkowa, byłem sam w hotelu, ponieważ dzień po moim przyjeździe swój pobyt kończyło czworo Francuzów.

Nastawiłem się na trekking. Lokalizacja była idealna, w pobliżu rozpoczynało się wiele szlaków pieszych.
Mount Delphi ok. 681 metrów npm.
Szlak zaczynał się w Skopelos Town i prowadził na najwyższy szczyt wyspy. Początkowo szedłem nim w otoczeniu gajów oliwnych, wyżej natomiast był piękny las sosen piniowych z zielonym podszyciem, aż chciało się szukać jagód. Patrząc w jedną stronę, miałem wrażenie jakbym chodził w polskich górach, patrząc w drugą, widziałem błękit morza. To doprawdy niezwykłe odczucia. Intensywny sosnowy zapach ze słodką nutą kwiatów. Z góry super widok na okoliczne wyspy i Morze Śródziemne. Niestety nie dotarłem na sam szczyt, prawdopodobnie trzeba było skręcić na Sendoukię, ale tamta droga szła początkowo w dół, więc wybrałem tą, która szła w górę i zgadzała się z tym, co wskazywał GPS.
Później żałowałem nieco, że nie kupiłem mapy trekkingowej, uznałem bowiem, że na tak krótki pobyt nie ma to sensu. Następnym razem jednak nie popełnię tego błędu i kupię mapę.
Ogólnie jednak byłem bardzo zadowolony, właściwie zachwycony tym co zobaczyłem. Trasa zajęła mi 9 godzin, choć w internecie znalazłem informację, że można ją przejść w ciągu 6. Ale moim zdaniem nie warto się tu spieszyć. Oprócz samotnego wędrowania istnieje też możliwość trekkingu z przewodnikiem.










Glossa – Agios Nikolais
Do Glossy dojechałem autobusem. Później polecam dojść pieszo do Ag Nikolais znanego z filmu. Po drodze można podziwiać wspaniały krajobraz – rozległą panoramę wybrzeża i pobliskich wysp, zielone góry i różne odcienie błękitu morza i nieba, które na pewno umkną jeżeli pojedziecie tam samochodem. Idzie się ponad godzinę w jedna stronę, ale warto.
















W drodze powrotnej chciałem dojść do plaży Mavraki (inna nazwa Spilia).

Po godzinie błądzenia w górę i w dół zrezygnowałem, nie było żadnych znaków, a w okolicy ani żywej duszy, żeby zapytać o drogę. Generalnie na szlakach tylko dwa razy spotkałem innych wędrowców.
Glisteri
Szlak do plaży Glisteri był dla mnie mniej ciekawy widokowo. Infrastruktura samej plaży została zniszczona przez ubiegłoroczną powódź, która nawiedziła wyspę (poza tym na wyspie nigdzie nie było śladów powodzi). Stojąc tyłem do lądu, plaża przy samym brzegu i kolor wody robią jednak wrażenie.

Plaże które widziałem i polecam: Stafilos i Velanio (prawie bezludna), Panormos, Milia i filmowa Kastani. Wszędzie można dojść, dojechać autobusem, samochodem, skuterem lub rowerem - jak kto lubi. Są też objazdówki z lokalnych biur.








Przy drogach można znaleźć studzienki ze źródlana wodą.

Widoki po drodze.










Hotel marzeń.
Właściciele, Manos i jego matka Aleksandra, niesamowicie przyjaźni i pomocni ludzie. Bardziej czułem się jakbym mieszkał u przyjaciół niż w hotelu. Byłem tu pierwszym Polakiem (apartamenty prowadzą od 20 lat i mieli gości z różnych stron świata, np. Korei, RPA i obu Ameryk). Bardzo czysto, w ładnym ogrodzie, pokoje przestronne z aneksem kuchennym i patio lub balkonem. Było też niedrogo za 7 nocy zapłaciłem 120 euro, między lipcem a sierpniem jest drożej, ale to dotyczy wszystkich noclegów. Miejsce to jest bardzo ciche i spokojne, mimo, że w 10 minut można dojść do centrum miasteczka, przystani promowej i sąsiadującego z nią przystanku autobusowego.
Prócz tego, że właściciele „dokarmiali mnie”, sprawili mi więcej miłych niespodzianek. Pewnego razu po powrocie do pokoju znalazłem swoje ubrania wyprane i wyprasowane. Natomiast na zakończenie Manos wykonał i zawiesił polską flagę. Aleksandra natomiast dodała na pożegnanie, że będę miał od teraz „mamę na Skopelos.
Adres : Manos Studios & Apartments , tel kom (+30) 6945298977, tel stacjnarny (+30) 2424023973, mail : emavroskopelos@gmail.com



To wszystko i piękno wyspy sprawiły, że odjeżdżałem z żalem. Natomiast nastrój poprawiły mi cztery delfiny, które podczas rejsu powrotnego szalały, przez dobre kilka minut, przy dziobie promu. Na przemian wyskakiwały z krystalicznie czystej wody Morza Egejskiego. Jest to częsty tutaj widok, najlepiej być wtedy na dolnym pokładzie.
Już marzę o powrocie, jeszcze dużo zostało do zobaczenia. Jesst to oczywiście relaja niedoskonała, a nawet marna w porównaniu z tym co zobaczyłem i czego doświadczyłem . Przepraszam postaram się lepiej , ale trudno to oddać wkilku słowach i zdjęciach to wszystko przekazać. Najlepiej to przeżyć
„Łupy” ze Skopelos

Dodaj Komentarz